
Od dłuższego czasu znowu używam płynnych podkładów do twarzy. Nie stosowałam ich przez lata, ponieważ nigdy nie byłam zadowolona z ich tonacji. Ktokolwiek uważa, że w drogeriach typu Rossman, Natura czy Hebe są ciepłe, żółte odcienie podkładu ten albo nie ma ciepłej karnacji albo ma źle dobrany podkład.
Jest to po prostu awykonalne, w świecie, gdzie dominują beże z różowymi tonami, w których ciepłe dziewczyny wyglądają na ciężko chore. Wobec powyższego musiałam nieco podwyższyć półkę kosmetyków do makijażu twarzy i w tym celu zimą wybrałam się do Sephory po podkład Make Up For Ever Ultra HD. Kolorystycznie był idealny, użytkowo trudny w obsłudze, z racji słabej współpracy z moimi kosmetykami pielęgnacyjnymi. Mimo to stosowałam go do chwili, aż nie zrobiło się ciepło, a moja skóra od razu nabrała złotego (bo opalam się na złoto) koloru.
Znowu wybrałam się na wycieczkę do Sephory i po długim męczeniu konsultantki zdecydowałam się na zakup podkładu od Marc Jacobs z kolekcji Shameless. Swoją drogą, wiem, że jestem trudnym klientem, wymagającym, czepialskim i czasochłonnym, ale – zawsze kupuję, a nie tylko oglądam i męczę dupę a potem rzucam moje ulubione hasło ” aha, dobrze wiedzieć, że jest”. Zatem dzisiaj opowiem Wam o moim dziennym podkładzie do makijażu Marc Jacobs, czy jestem z niego zadowolona i czy jest wart swojej ceny?
Marc Jacobs Shameless to podkład dostępny aż w 29 odcieniach w drogeriach Sephora. Oprócz odpowiedniego koloru, możemy również dopasować jego tonację, która oznaczona jest odpowiednimi literami R – RED, tonacja chłodna, odcienie różowe, Y – YELLOW, tonacja ciepła, odcienie żółte. To był właśnie główny powód, dla którego zdecydowałam się na podkład Marc Jacobs a nie np. Nars czy Dior. Konsultantka w Sephorze wymalowała mnie wieloma odcieniami, z różnych marek kosmetycznych i obie zgodnie stwierdziłyśmy, że Marc ma najbardziej żółte odcienie w mojej aktualnej kolorystyce. Z głównych zalet jakie nadmienia producent można wyróżnić niezauważalny filtr 25SPF, brak efektu szarości oraz zniwelowanie efektu flashbacku, czyli pojawiania się na zdjęciach refleksu fotograficznego flesza w niektórych podkładach z filtrem SPF. W kwestii krycia, bez wątpienia jest to lekki podkład, którym można budować krycie do poziomu średniego. Z założenia ma być to komfortowy, niewidoczny produkt, który tylko wyrówna koloryt skóry i zakryje drobne niedoskonałości, czy tak rzeczywiście jest?
Moim zdaniem tak. Podkład rzeczywiście jest lekki, ale dobrze kryje wszelkie przebarwienia i zaczerwienienia. Nie wiem jak z większymi zmianami, bo od dłuższego czasu ich nie posiadam. Jeśli chodzi o aplikację to moim zdaniem najładniej wygląda nałożony gąbeczką. Wówczas dobrze stapia się ze skórą, nie tworzy smug ani nie podkreśla rozszerzonych porów. Kolejnym plusem jest fakt, że nawet przy tak tłustej skórze jak moja kompletnie nie oksyduje, więc kolor wybrany w drogerii, nałożony na twarz nie ulega żadnej zmianie. Ostatnim plusem jest współpraca z każdym kosmetykiem pielęgnacyjnym jakiego używam, co w przypadku podkładu MUFE było niemożliwe do osiągnięcia.
Łyżką dziegciu w beczce miodu jest za to nadmierne błyszczenie już po paru godzinach od aplikacji. Mniej więcej po 4-5 h od aplikacji jestem zmuszona ponownie przypudrować skórę, bo w przeciwnym razie nos, skrzydełka i czoło świeci się jak latarnia. Mimo to podkład nie roluje się ani nie znika samoistnie z twarzy, tylko zwyczajnie skóra jest mokra i nie wygląda zbyt świeżo. Używam go już ponad miesiąc każdego dnia i póki co nie widzę zbyt dużego ubytku, a często czytałam komentarze, jaki to jest mało wydajny. Ludzie, ile Wy tego nakładacie na twarz, pół tubki na raz :D?
Podsumowując, podkład Marc Jacobs Shameless dla mnie okazał się bardzo dobrym, średnio kryjącym podkładem, idealnym na co dzień. Nie zapycha porów, ma idealny żółty odcień i dobrze współpracuje z moją codzienną pielęgnacją twarzy. Za minus oczywiście uznaję jego szybsze wyświecanie, ale z drugiej strony na plus postrzegam jego przyczepność i możliwość łatwych i szybkich poprawek, które sprawią, że podkład wygląda tak samo jak nałożony rano. Minusem dla niektórych będzie również cena 179 zł, ale pamiętajcie, każda z nas wydaje więcej na te kosmetyki, które uznaje za stosowne. Dla mnie wydanie 50 zł na balsam do ciała jest marnotrawstwem, dla innych może to być właśnie podkład. Tak czy inaczej, pierwsze spotkanie z marką uważam za udane.
Dajcie znać czy znacie podkłady Marc Jacobs albo konkretnie ten z kolekcji Shameless?