
Lato to zdecydowanie najbardziej dla mnie łaskawa pora roku. Wówczas czuję się i wyglądam najlepiej. Oprócz dokładnego oczyszczania i regularnego złuszczania moja skóra potrzebuje tylko świętego spokoju. Stawiam na lekkie nawilżenie, ale nie zapominam także o kosmetykach o działaniu ograniczającym wydzielanie sebum, lekko złuszczających, nie będących fototoksycznymi. W dzisiejszym poście pokażę Wam kosmetyki, które stosuję codziennie od dłuższego czasu i zdecydowanie każdy z nich jest godzien polecenia.
SERUM NA NOC – Serum z 10 % niacynamidem (B3) i 1 % cynkiem The Ordinary oraz Serum z 10 % kwasem migdałowym Bielenda
Jeśli chodzi o serum od Bielendy, to jest to moja 4 lub 5 buteleczka. To genialny, tani i sprawdzony produkt, który trzyma moją skórę w ryzach. Niweluje zaskórniki, oczyszcza i spłyca pory a przy tym nie wysusza skóry, nawet przy częstym stosowaniu. Nadal byłby jedynym panaceum na moje problemy trądzikowe, gdybym nie otrzymała powiadomienia od Cosibella, że wreszcie ponownie w sprzedaży pojawił się przez wszystkich zachwalany preparat od firmy The Ordinary. Serum z wysoką zawartością witaminy B3 i aktywnym cynkiem moim zdaniem działa identycznie jak serum od Bielendy, choć nie jestem w stanie zadecydować, który jest lepszy, ponieważ to dopiero moja pierwsza butelka. Wiem jednak, że na jesień zamówię całą furę produktów tej marki, choćbym znowu miała czekać miesiąc aż będą dostępne. Serum The Ordinary szybko rozprawia się z niedoskonałościami, zapobiega ich ponownemu powstawaniu a przy tym ładnie spłyca moje kratery w okolicach nosa. Nie mogę wyjść z podziwu, że kosztuje jedynie 28 zł, bo uważam, że jest wart o wiele, wiele więcej.
TONIZOWANIE TWARZY – Rumiankowa esencja micelarna Polny Warkocz
To produkt, którego używam najkrócej, ponieważ kupiłam go zaledwie kilka tygodni temu na targach kosmetycznych Ekopiękno. Za 13 zł nabyłam buteleczkę czegoś, co chyba służy jako płyn micelarny, ale czytając Wasze opinie w sieci, słyszałam, że w tej roli kompletnie się nie sprawdza. U mnie natomiast od początku jest to tylko i wyłącznie tonik, który stosuję rano i wieczorem. Ma genialny skład, ponieważ całość bazuje na hydrolacie z rumianku rzymskiego. Dodatkowo formuła wzbogacona jest panthenolem i roślinną gliceryną. Oczywiście całość zabezpieczona jest ekologicznym konserwantem. Uwielbiam tę szklaną, prostą buteleczkę. Przyjemnie koi i odświeża buzię, więc na pewno jeszcze sięgnę po produkty tej małej manufaktury.
KREM NA DZIEŃ – Lekki krem do twarzy Ultra Sensitive L300
To kremik, o którym już kiedyś Wam pisałam. Kupiony z czystej ciekawości, nadal jest w codziennym używaniu. Szalenie wydajny, dobrze nawilża a przy tym nie klei się niczym lep. Nie zapycha porów, dobrze sprawdza się podczas upałów, współpracuje z podkładami. Czego mam chcieć więcej? Więcej na jego temat napisałam w poście o tym, czy warto kupować wyjątkowe produkty Rossman?
KREM POD OCZY – rozświetlający krem pod oczy z witaminą C Miner
O tym kremie pisałam 100 lat temu, a aktualnie kończę jego drugie opakowanie. Bardzo lubię ten produkt i zużywam go naprawdę chętnie. Z kremami pod oczy mam zwykle taki problem, że wchodzą mi do oka i powodują opuchnięcia. Ten jest wyjątkowo delikatny i skuteczny. Także też śmiało mogę powiedzieć, że to mój stary, dobry przyjaciel.
I to wszystko Kochani. W mojej minimalistycznej pielęgnacji nie uwzględniłam maseczek, ponieważ to dla mnie już element oczyszczania, o który dbam jak tylko się da. Często stosuję maseczki glinkowe, maseczkę Himalaya z liście Neem oraz regularnie masuję buzię gąbeczką Konjac.